Jeremy Clarkson to wzór dla dziennikarzy motoryzacyjnych z całego świata, którzy - podobnie jak Brytyjczyk - woleliby jeździć najszybszymi samochodami i mieć przy tym mnóstwo radości, aniżeli rozprawiać o wyższości zmiennej geometrii łopatek nad... kotletem schabowym. Ale Jeremy to też człowiek, którego wiele osób nienawidzi. Oto niewielka część z nich.
Niscy ludzie
Ma 196 cm wzrostu. To w zupełności wystarcza, by patrzeć z góry - dosłownie, choć w przypadku Clarksona sprawdza się i przenośne znaczenie - na większość ludzi na świecie. I - ponieważ Brytyjczyk nie uznaje żadnego umiaru - szydzić bezlitośnie z kurdupli, reprezentowanych dumnie przez Richarda Hammonda.
"Niscy. Jak już wysiadacie, to cofnijcie pieprzone siedzenia, żeby LUDZIE też mogli się zmieścić w środku!"
Nie wymaga chyba komentarza.
Wayne Rooney
Gdyby tylko Jeremy był Polakiem... Ale nie jest. I dlatego nabija się tylko z jednego piłkarza, a nie z całej kadry - nawet jeśli ta momentami na nic innego nie zasługuje. Kto jak kto, Wayne Rooney robi tylko to, co umie. Dlatego tylko gra w piłkę. Co stanowi pożywkę dla złośliwców pokroju Clarksona, który był uprzejmy stwierdzić:
"Gdyby wszystkie stworzenia na Ziemi były tej samej wielkości, homar miałby najmniejszy mózg. Ale potem wynaleziono Wayne'a Rooneya".
Miłośnicy komunikacji miejskiej
Dobrze jest być milionerem, prawda? No tak, retoryczne pytanie. Clarkson milionerem jest, a każdego dnia otacza go więcej funtów niż większość Polaków jest w stanie ujrzeć przez całe życie. Dlatego nie dziwią skierowane do miłośników komunikacji miejskiej stwierdzenia jak:
"Nie rozumiem bus-pasów. Dlaczego niby biedni ludzie mieliby docierać na miejsce szybciej niż ja?"...
Kierowcy ciężarówek
"Zmień bieg, zmień bieg, spójrz w lusterko, zamorduj prostytutkę, zmień bieg, zmień bieg, zabij. Sporo wysiłku jak na jeden dzień".
Ten uroczy komentarz wypowiedziany został pod adresem kierowców ciężarówek, którym, co prawda to prawda, można wiele zarzucić. Ale żeby od razu aż tyle? Tak czy inaczej opinia Clarksona, choć w stu procentach żartobliwa, nie uniknęła pełnego oburzenia sprzeciwu zawodowych kierowców.
Mieszkańcy Detroit
Amerykanie i Brytyjczycy raczej za sobą nie przepadają. Ci pierwsi - w opinii drugich - non-stop opychają się hamburgerami, przerywając jedynie na tycie. Ci drudzy z kolei - w opinii pierwszych - mieszkają w kraju, po którym biegają niedźwiedzie polarne, a na dodatek mówią ze śmiesznym akcentem. Brytyjczycy znaczy, nie niedźwiedzie. Ale nie wszystkim mieszkańcom Stanów Zjednoczonych od Clarksona obrywa się w równym stopniu. Na długo popamiętają go szczególnie mieszkańcy Detroit:
"Może i Bóg stworzył świat w sześć dni, ale kiedy odpoczywał w niedzielę, wyskoczył Belzebub i stworzył Detroit".
Keira Knightley
Wielu Brytyjczyków na pytanie "jakie jest wymarzone miejsce, w którym chciałbyś być?" odpowiedziałoby "Keira Knightley". Jednak nie Jeremy Clarkson, który tak oto pochwalił - bo to musiała być bardzo duża pochwała - Astona Martina Vantage:
"Wolałbym być w nim niż w Keirze Knightley".
Komentarze