W trakcie powrotu z szkoły wyszła kolejna fuszerka w aucie. Przez głowicę przywaloną na silikonie auto zostawiało za sobą zasłonę dymną i spaliło większość oleju. Naprawiłem auto w domu wolną partyzantką, i wziąłem na pierwszą przejażdżkę.
Kolejna wesoła inwencja twórcza ludzi "naprawiających" polo. Dwa lewe sworznie wahacza. Koło przesunięte o parę centymetrów w przód i opona wesoło wcinająca plastikowe zakole? Tak ma być, wierz mi jestem inżynierem.
Pierwszy nabytek - Polo 6n 1.6I 1997. Jestem bardzo zadowolony, pracowałem w firmie taty przez całe wakacje. Przekonałem się po raz pierwszy w życiu, że ciężka praca popłaca! Jeśli to czytasz tato, to bardzo dziękuje za możliwość zarobienia paru groszy ( w sumie koron ) żebym mógł rozwijać moja pasje!
Już na pierwszym przeglądzie diagnosta wypatrzył luz na tulei wahacza i górnej poduszce kolumny Macphersona. Mechanik który majstrował wcześniej przy tym pojeździe, jak się okazało, każdą możliwą śrubkę dokręcał "na chama". Przez to przy próbie wymiany tych elementów zastaliśmy amortyzator w takim stanie. I jak tu być spokojnym?